Autor Wiadomość
Wieloryb830
PostWysłany: Czw 0:58, 16 Mar 2006    Temat postu: Kolega jeż

Witam wszystkich serdecznie!!!
Miałem podobną przygodę, co kolega z Poznania. Zaczęło się to tak. Wraz z moja dziewczyną wybraliśmy się na 3 dniową zasiadkę karpiową. Gdy dojechaliśmy na miejsce zaczęliśmy urządzać nasze obozowisko. Podzieliliśmy się obowiązkami ja przygotowałem schronienie a moja Myszka posłanie, ale nie o tym chce pisać. Nastała noc i zrobiło się ciemno. Nagle słyszę jak coś się dobiera do jakieś folii. Gdy wyjrzałem z namiotu niczego nie słyszałem, więc położyłem się ponownie. Po paru minutkach ponownie słyszę ten sam dźwięk. Tym razem już wyszedłem z namiotu, aby rozejrzeć się po okolicy i sprawdzić dokładnie, co to jest. Okazało się, że to jeż buszujący w naszym woreczku na śmieci. Początkowo odstraszyłem go bardzo grzecznie. Gdy położyłem się ponownie nasz kolega jeż wrócił, ale tym razem zabrał się za mięsne kuleczki, więc musiałem wymyślić coś, aby oponenta odstraszyć na stałe. Postanowiłem schłodzić jego ognisty apetyt w wodzie, co zresztą zrobiłem. Nasz kolega świetnym stylem popłynął na pobliską wysepkę. Dając nam spokojnie spać. Co prawda nie zrobił wielkiej szkody porozrywał i wywalił skrzętnie zawiązany worek ze śmiećmi i woreczki z kulkami.

Ja podobnie jak kolega wypuszczam moje misiaczki i gorąco namawiam do tego innych, a pozdrawiam gorąco tych którzy to robią!!!
krzysiekkortus
PostWysłany: Czw 0:18, 16 Mar 2006    Temat postu: Od słów do czynu

Superowo, że tak szybko udało się przejść od słów do czynu i dział wystartował (w tym miejscu specjalne podziękowania dla Michała). A że "na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy" to oto pierwsza historyjka znad wody (tylko pośrednio związana z polowaniem na cyprinusy). W sierpniu ubiegłego roku z kolesiem i naszymi żonami zakotwiczyliśmy na weekendowej zasiadce. Pierwszej nocy coś zaczęło podchodzić pod nasze obozowisko. Kiedy tylko robiło się cicho (nawet sygnalizatory niestety nie przerywały ciszy) w lesie obok namiotów coś szeleściło, jakąś folią. W nocy wydawało się że robi hałas jak jasna cholera. Odważnie z kolem poszliśmy wyczaić co się dzieje. Po chwili ciszy znów pomiędzy drzewami coś zaczęło szeleścić. Zapaliłem latarkę i oczom naszym ukazał się lis. Tarmosił opakowanie po kulkach wydobyte z pobliskiego śmietnika. Żeby nie dostał się do naszych weekendowych zasobów wymyśliliśmy sposób jak przechytrzyć chytrusa. Po chwili ciszy (jak tylko znów dobierał się do folii) ja oslepiałem go latarką a kolo ładował co miał pod ręką w świecące ślepia zwierzaka. Tym sposobem pozbyliśmy się zagrożenia. Polecałbym ten sposób wszystkim Wam (których nocą podchodziły lisy) gdyby nie fakt że rano obudziliśmy się bez lodówki z żarciem J Odnaleźliśmy ją po kilku minutach przeszukiwania lasu do połowy zakopaną przez naszego (od tej pory na tym stanowisku) nowego kompana. POZDRAWIAM


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media